wtorek, 8 lipca 2014

A tak sobie tworzę ...

Moje kombinacje alpejskie 
z komodą w przedpokoju ;)

Próbuję, ustawiam, przestawiam, maluję, przerabiam... ot aby uzyskać idealny efekt.

Ostatnio podpatrując posty Dziewczyn z innych blogów, zachwycił mnie miętowy kolor. 

No i próbuję przemycić go tu i ówdzie w moim domu. 

Przemalowałam już kilka pudełek po cukierkach  - wstawiłam je do pokoju Synka, teraz zabrałam się za koszyk, skrzynkę na klucze (na którą długo nie miałam pomysłu), lampion z IKEI i parę innych drobiazgów. Mam pewne obawy co do koloru, jaki mi wyszedł, mam wrażenie, że jest jakiś taki szpitalny. 

Nie wiem sama... Zobaczymy, najwyżej przemaluję, a co :)





Komoda miała być meblem w garażu męża. Kiedyś kupiona w Lidlu za tanie pieniądze, wysłużona, zdewastowana, porysowana, naturalna sosna. Ale w zeszłym roku, kiedy wprowadzaliśmy do naszego domu postarałam się dla niej o nowe życie ;) i przemalowałam na biało. Dokupiłam czarne gałeczki i jest, stoi już blisko rok i ma się całkiem dobrze. No i zaczyna się moje kombinowanie -  jak tu ją "przyodziać" różnymi takimi, ładnymi, niepraktycznymi ozdobnikami.















OOo widać braki w domu. Rok mieszkamy - a listew jak nie było tak nie ma. Ja  chcę białe, mąż chce ... hm, no właśnie sam nie wie, co chce, wie, że nie chce białych. I wojna ;) Ale ja to przeforsuję, nie takie rzeczy wywalczyłam ;) A już za dzień,     a może dwa - pojawi się dywanik. Zainspirowała mnie Anita z bloga http://anitasienudzi.blogspot.com/ . Mąż mi ochoczo pomagał, do czasu, jak się dowiedział, że to chodnik na przedpokój, a nie makatka ;) Uroczy ten mój Mężczyzna.

5 komentarzy:

Dziękuję za wizytę w moim Maronkowie. Ania :)