poniedziałek, 3 listopada 2014

Dyniowo mi ...

Uff... objedliśmy się jak bąki :)
Córa wymogła na tatusiu stworzenie dyni w związku z tym dniem na H. ;) Tatuś się zawziął - dynię pozbawił wnętrzności, wyciął co trzeba, no i masz babo placek - czyli z jakieś 8 kilogramów dyni do przerobu. 
Zupa była? - była.
Tarta była? - była.
I jeszcze raz zupa, i jeszcze raz tarta... a dyni jakby wcale nie ubyło.
Dziś dyniuszki - serwuje Mąż:) Przepis z jakiegoś tygodnika lekko zmodyfikowany i kolejne pół kilograma dyni w biodrach :)
Oto przepis:
- dynia 0,5 kg - potrzeć na dużych oczkach
- 2 szklanki mąki
- 2 jajka
- łyżeczka sody oczyszczonej
- szczypta soli - porządna szczypta podpowiada Mąż
Wymieszać i usmażyć na złoty kolor na rozgrzanym tłuszczu. Można dodać trochę pieprzu, tudzież dowolne przyprawy według uznania. Nam dyniuszki  bardzo smakowały z malinowym dżemem (moje sierpniowe próby z przetworami). Całkiem udane połączenie. Polecam.





















A oto dyniowe potworzenie:


3 komentarze:

  1. Wow! Ale straszne dynie! Napracował się Pan Mąż:) Ja właśnie szukam przepisów na cokolwiek dyniowego, bo mamy jedną ogromną - przywiezioną od sąsiadki taczką! Nie mogę się zebrać do jej obrabiania, ale chyba w ten weekend się z nią rozprawię. Czy przepis na tartę gdzieś u Ciebie znajdę? pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdecznie:) Przepisu na tartę na blogu nie podawałam, ale postaram się szybko uzupełnić ten brak :) Jak czas pozwoli - już jutro, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie "odkrywam"Twojego bloga. Czytam i czytam -cudnie. Ale jak zobaczylam to "dyniowe potworzenie" to .. serce mi stanęło z wraźenia! N I E S A M O W I T E, no no ciekawe co tu u Cie jeszcze zobacze.. ale super, że mam nowego ulubieńca. Pozdrawiam, Baśka z Krakowa.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę w moim Maronkowie. Ania :)